2004: Remis 3:3 z SABIO
7 KOLEJKA LIGA WOJEWÓDZKA C1 GRUPA 2
2019-05-04
KS URSUS WARSZAWA- SABIO
3:3
W 7 kolejce I ligi wojewódzkiej KS Ursus gościł starych znajomych z SPF Sabio z Miętnego. Drużyny te rywalizowały już ze sobą na poziomie I ligi okręgowej. I choć wcześniejsze bezpośrednie starcia były na tzw. „remis ze wskazaniem” dla Ursusa, to na koniec w tabeli wyżej bywali goście. Przy okazji spotkanie miało być okazją do weryfikacji postępów obu drużyn poczynionych w dłuższym okresie, gdy grały one w różnych ligach.
Znając przeciwników i doceniając siebie nawzajem, żadna z drużyn nie kwapiła się do zbytniego odkrycia poprzez nierozważne budowanie akcji. Stąd większość pierwszego okresu piłka spędziła na środku boiska. Obie drużyny starały się zagrozić bramce rywali jednak nie bardzo to wychodziło. Pierwsza naprawdę klarowną sytuację stworzył Ursus. Była to 20 minuta gdy w pozornie niegroźnej sytuacji brak zdecydowania obrońców wykorzystał kapitan gospodarzy i przejął piłkę na wysokości linii pola karnego i ściął w kierunku bramki. Stoper gości dogonił go w momencie składania się do strzału i przewrócił na ziemię. Sędzia nie miał wyjścia i zagwizdał rzut karny. Tak jak w meczu z Kraską Jasieniec do piłki podszedł Matusz Dobosz. Jednak tym razem to filigranowy bramkarz Sabio okazał się lepszy i wybronił strzał. Pomimo dogodnej sytuacji wynik pozostał więc bez zmian. Kolejne dziesięć minut było bardzo podobne do wcześniejszych: dużo walki w środku pola i raczej bez zagrożenia dla bramki przeciwnika. Stara piłkarska zasada mówi że jeśli nie idzie „z gry” to trzeba poszukać stałego fragmentu. Jako pierwsze przed szansą stanęły młode Traktorki. Właściwie trudno nazwać to szansą, ponieważ w kategorii U-15 rzut wolny 40 metrów od bramki raczej z szansą się nie kojarzy. Jednak dla Olka Dwórnika taka odległość nie była problemem. Precyzyjny strzał pod poprzeczkę dał prowadzenie Ursusowi. Trzeba oddać drużynie Sabio, że nie wpłynęło to negatywnie na ich grę. Wręcz przeciwnie: w ciągu sześciu minut wyszli na prowadzenie zdobywając dwie bramki po stałych fragmentach gry z dystansu (tak jakby pozazdrościli gospodarzom). Najpierw ze swojej lewej, potem prawej wrzutka w światło bramki i przytomne zachowanie w polu karnym dały prowadzenie gościom. Tuż po drugiej bramce dla Sabio w dogodnej sytuacji znalazł się Igor Suchański. Jednak jego strzał został obroniony. Do końca powołowy nie wydarzyło się nic szczególnego i zespoły zeszły na przerwę przy wyniku 1:2.
Przerwa jak zwykle została wykorzystana na analizę gry, zmiany w składzie i czy ustawieniu. Na drugą połowę drużyna Ursusa wyszła trochę przemeblowana, jednak bez rewolucji w składzie.
Nie było też żadnej odczuwalnej zmiany w grze i dotyczy to obu drużyn. Gra toczyła się jak wcześniej w środku pola ze sporadycznymi wypadami pod jedną czy drugą bramkę. I jedna z takich sytuacji zakończyła się zdobyciem przez gości trzeciej bramki. W tym momencie Traktorki stanęły pod ścianą. Trzeba było gonić wynik a czasu zostało około pół godziny do końca meczu. Zadanie stawało się coraz trudniejsze tym bardziej że Sabio uwierzyło w siebie i starało się podwyższyć prowadzenie. W jednej z takich sytuacji po rzucie różnym doszło do bardzo nieprzyjemnej sytuacji gdy bardzo agresywnie atakujący piłkę zawodnik gości uderzył głową interweniującego kapitana gospodarzy. Nie był to faul lecz po prostu niebezpieczne zdarzenie. Obydwaj wyszli z tego „lekko stuknięci” i widać było przez jakiś czas, że szumi im w głowach. Na szczęście dla miejscowych już cztery minuty po tym zdarzeniu ich kapitan przed polem karnym gości był w stanie dograć do Miłosza Kota, który precyzyjnym strzałem pod poprzeczkę zmniejszył straty Ursusa. Był to sygnał do ataku i zwiększenia presji na przyjezdnych. Czy to z tego powodu czy z ich zmęczenia sytuacje dla gospodarzy zaczęły się pojawiać coraz częściej – miał taką i Julek Jul i Mieszko Maciejewski. W celu dodatkowego podkręcenia tempa meczu trener wprowadził na boisko obdarzonego doskonałymi warunkami fizycznymi Maksa Cabajewskiego. Był to powrotny debiut po pół roku spędzonym w Escoli Warszawa. Maks wprowadził sporo zamieszania w szeregi obronne Sabio. Jednak nie miało to bezpośredniego przełożenia na wynik. Kolejną decyzją było przesunięcie do ofensywy zdobywcę pierwszej bramki dla Ursusa – naszego stopera Olka Dwórnika. Presja na obronę gości był coraz większa. W końcu się udało. Akcję rozpoczął grający na lewym skrzydle Maks, który odegrał do znajdującego się przed polem karnym Julka Jula. Nasz napastnik ruszył w kierunku bramki jednak został zablokowany przez dwóch obrońców. Ponieważ jednak byli oni dużo bardziej zajęci naszym zawodnikiem niż piłką ta toczyła się dalej w kierunku bramki. Sytuację tą wykorzystał Mieszko Maciejewski, który wyprzedził obrońców, wyszedł „sam na sam” i strzałem w długi róg pokonał bramkarza. Mamy remis 3:3 i drugi raz z rzędu Mieszko strzela ostatnią bramkę w meczu dla Ursusa. Jednak nic w piłce nie jest pewne. Już trzy minuty po wyrównaniu sędzia dyktuje rzut karny za sytuację bardzo podobną do tej z meczu Lechia Gdańsk – Legia Warszawa, która wzbudziła najwięcej kontrowersji. No cóż może tym razem Igorowi Rozenowi wystarczy centymetrów? Jednak nie! Piłka wpada do siatki pod lewą ręką bramkarza Traktorków. 3:4! JEDNAK NIE! Sędzia odgwizdał przewinienie zawodnika gości, który zbyt wcześnie wpadł w pole karne Ursusa. Najszybciej zorientował się w całej sytuacji golkiper gospodarzy i uruchomił szybkim podaniem nasz napad. Chociaż zdaniem publiczności Julek w momencie podania był jeszcze na naszej połowie to sędzia odgwizdał spalonego. Krótki czas do końca meczu obie drużyny chciały wykorzystać do zmiany wyniku na rozstrzygnięty. I trzeba przyznać że bliższe tego było Sabio. W ostatniej akcji meczu wywalczyło rzut wolny z okolicy lewego narożnika pola karnego Ursusa.
Strzał był dobry ale robinsonada Igora Rozena jeszcze lepsza. Sędzia już nie wznowił meczu, który zakończył się wynikiem 3:3 i podziałem punktów.
Podsumowanie tak jak wynik musi być identyczne jak w poprzedniej relacji:
Remis to taka „szklanka do
połowy pełna” – zabrakło zimnej głowy. Zarówno z przodu jak i z tylu. Jednak
wszyscy wiedzą jak bardzo rozwija taki mecz i z jakim nastawieniem trzeba wejść
w treningi przed kolejnym. To była świetna lekcja życia i piłki nożnej. Trzeba
tylko jeszcze lepiej odrobić pracę domową i pamiętać od pierwszej minuty każdej
części gry:
Twoje nogi wcale się nie
poddają. Robi to twój umysł
Bramki:
1:0 (15` Aleksander Dwórnik),
1:1 ( 18` przeciwnik),
1:2 (22` przeciwnik),
1:3 (50`, przeciwnik),
2:3 (65` Miłosz Kot),
3:3 (72` Mieszko Maciejewski)
Skład meczu:
Igor Rozen, Piotr Skowroński, Aleksander Dwórnik, Mateusz Dobosz, Hubert Kozłowski, Igor Burda, Sebastian Kintop, Jakub Tuchowski, Igor Suchański, Jakub Szymczyk, Mieszko Maciejewski, Juliusz Jul, Maksymilian Cabajewski, Jakub Firak, Miłosz Kot, Jakub Kowalczyk
Trener: Łukasz Zieliński
II Trener: Grzegorz Skowroński